Rezygnacja z zarządu po nowemu

Rezygnacja z zarządu jest zagadnieniem często poruszanym na łamach naszego bloga. Nic dziwnego, jest to kwestia bardzo istotna i rodząca nie mało problemów w praktyce. Temat wraca jednak dzisiaj ponownie w związku z nowelizacją Kodeksu spółek handlowych wchodzącą w życie 1 marca 2019 r.

Nowelizacja kodeksu spółek handlowych dotyczy szczególnie wrażliwej kwestii składania rezygnacji przez ostatniego członka zarządu spółki. Dotychczasowe przepisy w ogóle nie regulowały tej kwestii, co skutkowało powstaniem całego wachlarza różnych poglądów na ten temat. Wedle jednej koncepcji, rezygnacja ostatniego członka zarządu powinna zostać złożona na ręce wspólników spółki lub ewentualnie podmiotu, który go powoływał, jeżeli nie byli to wspólnicy (tzw. zasada lustra). Zgodnie z inną koncepcją, do przyjęcia takiej rezygnacji właściwa byłaby rada nadzorcza lub pełnomocnik udziałowców (taki sam, jak do zawarcia umowy między spółką, a członkiem zarządu). Wedle jeszcze innej teorii, członek zarządu mógłby sam ustanowić pełnomocnika, który odbierze od niego oświadczenie o rezygnacji.

Dyskusję ucięła przełomowa uchwała Sądu Najwyższego z dnia 31 marca 2016 r., sygn. III CZP 89/15, w której SN ukształtował na pewien czas praktykę. W ocenie Sądu Najwyższego ostatni członek zarządu mógł de facto złożyć rezygnację samemu sobie, przy czym powinien on zapewnić możliwość ustanowienia swojego następcy, aby zabezpieczyć interes spółki. W przeciwnym razie mógłby ponieść wobec spółki odpowiedzialność za szkodę. Szerzej o konsekwencjach uchwały Sądu Najwyższego pisaliśmy tutajtutaj.

hand-2415036_1920

Dostrzegając wagę problemu, ustawodawca zdecydował się interweniować, zmieniając przepisy Kodeksu spółek handlowych. Nowela weszła w pakiecie zmian wprowadzonych ustawą o szumnej nazwie Ustawa z dnia 9 listopada 2018 r. o zmianie niektórych ustaw w celu wprowadzenia uproszczeń dla przedsiębiorców w prawie podatkowym i gospodarczym. Wedle znowelizowanych przepisów rezygnacja ostatniego członka zarządu przebiega w następujący sposób:

  1. w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością – członek zarządu składa rezygnację wspólnikom, jednocześnie zwołując zgromadzenie wspólników. Zaproszenie na zgromadzenie powinno zawierać także oświadczenie o rezygnacji. Mandat członka zarządu wygasać będzie dzień po dniu, na który zwołano zgromadzenie wspólników
  2. w spółce akcyjnej – członek zarządu składa rezygnację radzie nadzorczej. Natomiast jeżeli żadne stanowisko w radzie nadzorczej nie jest obsadzone, rezygnację składa się akcjonariuszom, zwołując jednocześnie walne zgromadzenie. Ogłoszenie o walnym zgromadzeniu powinno zawierać także oświadczenie o rezygnacji , która staje się skuteczna dzień po dniu, na który zwołano walne zgromadzenie.

Powyższe rozwiązanie stosuje się zarówno, gdy rezygnacja składana jest przez ostatniego członka zarządu jak i przez wszystkich członków zarządu jednocześnie. Propozycja ustawodawcy wydaje się być klarownym i porządkującym rozwiązaniem. Z jednej strony zabezpiecza interes członka zarządu, który nie zostaje pozbawiony prawa rezygnacji. Z drugiej strony gwarantuje lepszą ochronę wspólników/akcjonariuszy albowiem mandat członka zarządu wygasa dopiero po przeprowadzeniu zgromadzenia wspólników/walnego zgromadzenia.

Żeby włożyć jednak łyżkę dziegciu do beczki miodu – twórcy noweli postanowili do przepisów dodać tajemnicze sformułowanie „o ile umowa spółki/statut nie stanowi inaczej”. Oznacza to, że akty korporacyjne mogą odrębnie uregulować zasady składania rezygnacji przez ostatniego członka zarządu. Pytanie tylko do jakiego stopnia? Czy możliwe będzie powrócenie do rozwiązania proponowanego przez SN, iż rezygnację składa się samemu sobie? Czy można będzie w ogóle zakazać (albo istotnie utrudnić) składania rezygnacji przez ostatniego członka zarządu? Te pytania prawdopodobnie pojawią się w związku z płodną twórczością autorów aktów korporacyjnych spółek, do grona których też się zaliczam :).