Skomplikowany partner zagraniczny
W dobie globalizacji i swobody przepływu kapitału nikogo już nie dziwi finansowe zaangażowanie cudzoziemców w polski biznes. Przynależność do wielkich grup kapitałowych, czy bezpośredni udział zagranicznych aniołów biznesu stały się widokiem zupełnie powszechnym. Udział osób spoza Polski może jednak czasem przysporzyć o ból głowy i generować nieoczekiwane koszty dodatkowe.
Globalny miraż
Globalizacja i swoboda przepływu kapitału mogą tworzyć złudne wrażenie, że wszędzie biznes wygląda jednakowo. Niestety często jest tak, że jeśli poskrobać po wierzchu, okazuje się, że pod spodem rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona. Nie ulega wątpliwościom, iż otoczenie prawne, w którym funkcjonują spółki jest zróżnicowane geograficzne. Nakłada się tutaj szereg różnych zjawisk. Po pierwsze, oczywiste – same przepisy prawa są zróżnicowane. Po drugie, nieco mniej oczywiste, nawet przepisy zharmonizowane np. na poziomie Unii Europejskiej, mogą podlegać znaczącym różnicom w interpretacji w skali poszczególnych krajów.
Do różnic legislacyjnych dochodzą jeszcze odmienności w podejściu aparatu państwowego do funkcjonowania biznesu. Nastawienie może się tutaj diametralnie różnić – począwszy od modelu partnerskiego, aż po system mocno kordonowy, o pruskim rodowodzie. Wszystko to wpływa nie tylko na sposób prowadzenia biznesu, ale również na przyzwyczajenia, które próbuje się, z różnym skutkiem, przeszczepić za granicę.
Globalne marzenia – przyziemne podatki
Ten nieco przydługawy wstęp miał na celu przybliżenie w sposób ogólny pewnego nastawienia, z jakim możemy się spotkać w sytuacji relacji partnerów zagranicznych do robienia biznesu w Polsce (i na odwrót). Na kilku przykładach, z obszaru spółkowo-podatkowego, pokażę dlaczego w gospodarczych stosunkach zagranicznych ważna jest szczególna uważność.
W pierwszej kolejności warto pamiętać, że mechanizmy podatkowe, z których wywodzą się partnerzy biznesowi, mogą być ze sobą niekompatybilne. Dla przykładu, aktualne polskie regulacje podatkowe dotyczące spółki komandytowej zostały skonstruowane w taki sposób, aby komplementariusze nie ponosili ciężaru podwójnego opodatkowania. Mechanizm ten opiera się na możliwości odliczenia podatku CIT płaconego przez spółkę komandytową od podatku dochodowego, pobieranego przy wypłacie dywidendy. Niemniej jednak, przez to, że odliczenie występuje na poziomie wspólnika – jest ono uzależnione od reżimu podatkowego, któremu podlega wspólnik. Jeżeli tym reżimem nie są przepisy polskie – komplementariusze zagraniczni mogą potencjalnie podlegać większemu opodatkowaniu niż ich polscy odpowiednicy.
Innym przykładem podatkowego zgrzytu w relacjach międzynarodowych jest instytucja podatku u źródła (withholding tax albo WHT). Przepisy wielu krajów przewidują pobieranie takiego podatku od różnych należności wypłacanych podmiotom zagranicznym. W Polsce podatek dotyczy np. odsetek, należności licencyjnych, usług doradczych, księgowych, prawnych czy reklamowych, a nawet za użytkowanie urządzenia przemysłowego. Podatek ten powinien być potrącony z należności zagranicznego kontrahenta i wpłacony do polskiego fiskusa. W efekcie jego zastosowania, partner zagraniczny powinien otrzymać mniejsze wynagrodzenie, niż się spodziewa. Przepisy oraz umowy międzynarodowe przewidują szereg mechanizmów mających zapobiega podwójnemu opodatkowaniu, niemniej ich użycie wymaga pewnego planowania i działania z rozmysłem. Nieprzemyślane działania mogą okazać się kosztowne finansowe lub relacyjnie.
Na tych dwóch przykładach chciałbym podkreślić znaczenie przemyślanego budowania relacji międzynarodowych i partnerstwa globalnego. Tym niemniej, w nadchodzącym roku życzę wszystkim czytelnikom samych sukcesów w globalnym świecie i jak najbardziej przemyślanych decyzji biznesowych!