Zakaz konkurencji i klauzula wyłączności
Zakaz konkurencji i klauzula wyłączności to kwestie mogące budzić uzasadnione obawy właścicieli start-up’ów, którzy poszukują zewnętrznych inwestorów. W dzisiejszym wpisie spróbuję nieco oswoić te dwa zagadnienia, wyjaśnić z czym się wiążą i poniekąd wytłumaczyć wolę inwestorów w zagwarantowaniu tego typu postanowień.
Zarówno zakaz konkurencji jak i klauzula wyłączności są rozwiązaniami wprowadzanymi najczęściej do umów inwestycyjnych zawieranych pomiędzy pomysłodawcami/założycielami start-up’u, a nowy inwestorem niezależnie od tego, czy jest nim fundusz inwestycyjny czy anioł biznesu. Zakaz konkurencji jest instytucją szczątkowo uregulowaną w prawie polskim. Regulacje na jego temat możemy znaleźć w kodeksie pracy i zasadniczo służą one zagwarantowaniu pewnych minimalnych praw pracownikom (np. obowiązku rekompensaty finansowej za zakaz konkurencji po ustaniu stosunku pracy). Niemniej jednak, o ile założycieli nie będzie wiązać z inwestorami ani ze spółką – startu-up’em stosunek pracy, zastrzeżenia kodeksu pracy nie znajdą zastosowania. Natomiast klauzula wyłączności nie została w żadnym przepisie uregulowana i jest wyłącznie tworem zasady swobody umów.
Zakaz konkurencji z prawnego punktu widzenia stanowi zobowiązanie założyciela do wstrzymania się od prowadzenia działalności konkurencyjnej względem start-up’a zarówno w czasie uczestnictwa w start-up’ie jak i przez pewien okres po wyjściu z inwestycji. Zakaz konkurencji wprowadza się po to, aby całość zysków wypracowanych przez założyciela w związku z daną dziedziną gospodarki przechodziła przez spółkę, w którą zainwestował inwestor. Klauzula ta chroni go przed generowaniem zysków poza start-up’em z wyłączeniem udziału inwestora. Z uwagi na brak ogólnych regulacji dotyczących zakazu konkurencji – inwestor, który chce zabezpieczyć swój interes taką klauzulą umowną powinien zadbać o możliwie skrupulatne opisanie jejzakresu. Pod tym kątem kluczowe jest określenie, jaka działalność jest traktowana jako konkurencyjna wobec spółki oraz w jakiej postaci nie może być ona prowadzona. W przypadku zastrzegania zakazu konkurencji za okres po wyjściu ze spółki warto pamiętać, iż wprawdzie przepisy nie nakładają obowiązku wypłaty wynagrodzenia za taki zakaz (za wyjątkiem stosunku pracy), aczkolwiek ustanowienie takiego zakazu zupełnie nieodpłatnie w konkretnych okolicznościach faktycznych może zostać uznane za nieważne z uwagi na naruszenie zasad współżycia społecznego oraz natury stosunku prawnego jakim jest umowa o zakazie konkurencji.
Klauzula wyłączności jest dużo szerszym ograniczeniem swobody założyciela start-up’u i zasadniczo dotyczy ono wyłącznie okresu działania założyciela w ramach start-up’u (tzn. nie rozciąga się na okres po wyjściu ze spółki). Klauzula wyłączności polega na zakazie prowadzenia jakiejkolwiek działalności zawodowej, gospodarczej lub naukowej poza działalnością na rzecz start-up’u. Brzmi strasznie? Z punktu widzenia inwestora uzasadnieniem dla wprowadzenia klauzuli wyłączności jest zwykle bardzo duża wartość gospodarcza konkretnego założyciela dla projektu. Najczęściej chodzi o założyciela, bez którego wiedzy i ekspertyzy spółka nie może funkcjonować. Celem klauzuli wyłączności jest zapewnienie, iż założyciel będzie w 100% skupiony na funkcjonowaniu start-up’u i nie będzie rozpraszał się działalnością na rzecz innych podmiotów. Zakaz prowadzenia działalności naukowej podyktowany jest także tym, aby prawa własności intelektualnej założyciela w pełni przysługiwały start-up’owi, a nie np. uczelni, na której działa założyciel. Najczęściej wprowadzenie klauzuli wyłączności wiąże się również z odpowiednim wynagrodzenie założyciela, od którego oczekuje się pełnego poświęcenia uwagi. Zwykle również inwestorzy godzą się na pewien katalog wyłączeń spod działania klauzuli, w szczególności w odniesieniu do działalności i prac, które dotychczas założyciel prowadził.
Jak widać, zarówno zakaz konkurencji jak i klauzula wyłączności mają gospodarcze uzasadnienie. Inwestycja w start-up jest w dużej mierze inwestycją w pomysł oraz osoby założycieli. W związku z tym inwestor ma prawo oczekiwać, że beneficjenci dofinansowania pozostaną lojalnistart-up’owi. Kluczem jednak jest wypośrodkowanie interesów obu stron, co jest możliwe tylko przy wzajemnym przedstawieniu swoich racji oraz próbie wynegocjowania kompromisu. Chciałoby się powiedzieć – „nie bójmy się rozmawiać”!